W mediach społecznościowych zrobiło się głośno po naszym ostatnim artykule dotyczącym przyszłości Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Do sprawy postanowił odnieść się przegrany ostatnich wyborów, Roman Kowalski. Dlaczego? Poczuł się urażony wypowiedzią dyrektor MZGKiM Elżbiety Kowalczuk.

Czy staropolskie przysłowie "na złodzieju czapka gore" zdaje się być idealnie dopasowaną sentencją do zaistniałej sytuacji? Przypomnijmy, że w naszym artykule: "Kowalczuk: likwidacja jest jedynym zasadnym działaniem" poinformowaliśmy, że "problemy finansowe zakładu zaczęły się w 1995 roku, czyli w pierwszej kadencji (...) Kowalskiego, który swoje urzędowanie na fotelu włodarza naszej gminy rozpoczął rok wcześniej". Po tym artykule uaktywnił się były burmistrz, który uznał, że dyrektor Kowalczuk go "obraziła i pomówiła".

- Żądam oficjalnych przeprosin - pisze Kowalski, po czym straszy sądem. - (...) ochrony swojego dobrego imienia zmuszony będę dochodzić przed Sądem.
To ciekawe o tyle, że dyrektor Kowalczuk zauważyła, że "problemy finansowe zakładu zaczęły się w 1995 roku", a dotyczą "długów z lat 1995-2003". W 1995 roku nie kto inny, jak właśnie Roman Kowalski jako burmistrz sprawował nadzór nad Miejskim Zakładem Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Co ciekawe słowa Kowalczuk o problemach finansowych Miejskiego Zakładu potwierdzają także dokumenty z tamtych lat (zdjęcia poniżej). Do tych zarzutów i całej sprawy postanowiła odnieść się także sama zainteresowana, Elżbieta Kowalczuk.

- Słyszałam, że pojawiły się zarzuty Romana Kowalskiego pod moim adresem, wiem również, że można próbować zakrzyczeć fakty, ale dokumenty mówią same za siebie. Długi powstałe w latach 1995-2003 obciążyły w tak znaczny sposób zobowiązania zakładu, że do dnia dzisiejszego boryka się on z dużymi problemami - przypomina dyrektor MZGKiM. - Znamienne jest to, że Roman Kowalski stwierdzenie, które znalazło się w tekście redakcji chocianow.pl ("problemy finansowe zakładu zaczęły się w 1995 roku, czyli w pierwszej kadencji (...) Kowalskiego" - przyp. red.), z niewidomego powodu przyjął jako jego obrazę. Długi rosły sukcesywnie od 1995 roku i na to wskazują sprawozdania zakładu - podkreśla Kowalczuk.
Jak w rzeczywistości wyglądają zasady spłat zobowiązań? Nie trzeba być finansowym geniuszem, aby zrozumieć, że najpierw należy spłacić najstarsze zobowiązania w wyniku czego pozbywamy się "zobowiązań długoterminowych". Roman Kowalski twierdzi, że "zobowiązania długoterminowe (...) od co najmniej dekady nie występują w składanych (...) sprawozdaniach finansowych". Gdyby jednak przed 2003 rokiem nie było olbrzymich zobowiązań to dzisiaj MZGKiM nie borykałby się z aktualnymi zobowiązaniami. 

Zarzut o głupotę w parze z wykształceniem

To nie pierwsza sytuacja, w której opozycja atakuje wieloletnią dyrektor Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. W mediach w ubiegłym roku pojawiały się niepotwierdzone zarzuty o podwyżce wynagrodzenia, o pokrewieństwo z rodziną burmistrza i wiele innych prywatnych wycieczek pod adresem Kowalczuk. Tym razem niefortunnie do tego grona postanowił dołączyć także były polityk.

- Atak na moją osobę ze strony opozycji, w tym również Romana Kowalskiego jest widoczny dla każdego od momentu wyboru Burmistrza Tomasza Kulczyńskiego na włodarza Naszej Gminy. Jaki jest powód? Nie wiem, ale mogę się domyślać, że jestem osobą, co najmniej niewygodną dla nich - dodaje Elżbieta Kowalczuk, dyrektor MZGKiM.
Sprawa zdaje się być bardzo gorąca, bo w wypowiedzi Kowalskiego znajdujemy nawet personalne wycieczki, jakimi są odniesienia do kompetencji dyrektor Kowalczuk.

- Roman Kowalski obraża Panią Dyrektor zarzucając jej publicznie kłamstwo i krytykując jej wykształcenie, chociaż w przeciwieństwie do Pani Dyrektor sam nie może poszczycić się wyższym wykształceniem. Ten Pan zapomniał też o tym, czego w gminie nie zrobił. Wszyscy do dziś odczuwają np. brak kanalizacji na wsiach, czy sprzedany PKS - odnosi się do sprawy Krystian Wan, rzecznik prasowy Urzędu Miasta i Gminy Chocianów.
W związku z zaistniałą aferą do tematu odniósł się także Wiceprzewodniczący Rady Miejskiej, Piotr Wandycz.

- Ten Pan kreuje się na lokalnego polityka, a wszyscy widzą ile rzeczy nie zrobił, tylko obiecywał. Prosty przykład: woda w Rakowie popłynęła dopiero teraz pomimo jego obiecanek. Krzywdzące jest także to, że w sposób ewidentny obraża Panią Dyrektor MZGKiM, która pracowała za jego czasów i mówi wprost jak było. Przykre, że temu Panu tak łatwo przychodzi obrażanie kobiety - komentuje sprawę radny Piotr Wandycz.
Do sprawy nie chciał jednak odnieść się zapytany przez nas Roman Kowalski, który odmówił komentarza.
[KN]