Niemal każde zapytanie o dostęp do informacji publicznej kończy się internetowym paszkwilem, tworzonym na potrzeby własnego, prywatnego portalu. W sumie nic dziwnego, bo jak każdy, Nosel też chce zarabiać pieniądze. Szkoda, że do tworzenia tych niepoczytnych treści niebezpośrednio zmuszani są pracownicy administracji publicznej.

O tym, że Kamil Nosel, zawodowo pracownik Radia ZET, nie wsławił się dobrze w naszej gminie pisaliśmy już w artykułach: "Czy zweryfikowali informacje?", "Kto nakręca spiralę hejtu?", "Kumpel Piecha i Pichały doniósł na chocianowian", "Internauci wykopali Nosela" oraz "Mieszkańcy ocenili zachowanie Nosela". Tym razem postanowiliśmy sprawdzić jaki efekt osiąga Nosel swoimi pytaniami o dostęp do informacji publicznej, bo jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o… pieniądze.

- Na zapytaniach Kamila Nosela straciliśmy od 2019 roku łącznie 800 złotych, które jako koszty sądowe popłynęły bezpośrednio do jego kieszeni. Realne nakłady są jednak znacznie wyższe, ponieważ każda odpowiedź na wnioski i pytania to czas pracowników, którzy muszą odnaleźć konkretne dane, ustalić możliwość ich udostępnienia i je anonimizować - wylicza Marcin Falkiewicz, Prezes PWK. - Ta zmarnowana energia, czas i pieniądze mogłyby lepiej przysłużyć się mieszkańcom, co udowadniamy naszymi działaniami w Brunowie, czy Rakowie. Ludzie czekają na inwestycje, a nie na artykuły Kamila Nosela - dodaje Falkiewicz.
Przez blisko 2.5 roku, od 19 listopada 2018 roku do 25 marca 2021 roku Kamil Nosel we wszystkich jednostkach organizacyjnych Gminy Chocianów (w tym w Urzędzie Miasta i Gminy Chocianów) złożył 163 wnioski o udostępnienie informacji publicznej. Każdy z nich zakładał konieczność udzielenia co najmniej kilku informacji. W ciągu 857 dni Nosel zapragnął odpowiedzi na łącznie 812 pytań.

- Można dojść do wniosku, że Nosel budzi się rano tylko po to, aby wymyślić nowe pytanie do Gminy Chocianów. Jeśli w ciągu 857 dni wymyśla 812 pytań, to przez blisko 2,5 roku zostawił sobie zaledwie 45 dni wolnego. Co więcej, większość z tych pytań w mojej ocenie nie spełnia znamion informacji publicznej, jest tworzona tylko po to, aby ujawniać kto ile zarabia - mówi Artur Wandycz, radny Rady Miejskiej w Chocianowie. - Szkoda, że nie wykorzystał swoich umiejętności w poprzednich kadencjach, kiedy jego ojciec (Zdzisław Nosel - przyp. red.) ciągnął pieniądze z gminnej kasy – dodaje radny Wandycz.
Przypomnijmy, że Zdzisław Nosel, prywatnie ojciec radiowego hucpiarza, zasiadał w radzie nadzorczej Przedsiębiorstwa Wodociągowo – Kanalizacyjnego w latach 2003 - 2011 i 2014 - 2018. Z tamtego okresu w PWK nie ma jednak ani jednego wniosku o dostęp do informacji publicznej skierowanego przez Kamila Nosela, który ujawniałby zarobki swojego ojca. Teraz, po uzyskaniu odpowiedzi na zadane przez siebie pytanie, od razu publikuje „newsa” z sensacyjnym tytułem i niewiele wnoszącą treścią.

- Skandalem jest, że wszyscy pracownicy samorządowi muszą zajmować się odpisywaniem na listy warszawskiego słoika, który tylko marnuje ich czas. Ludzi generalnie nie interesują rzeczy, o które dopytuje Nosel, a jego jedynym celem jest wykreowanie sensacji - zauważa Artur Wandycz, szef Klubu Radnych Chocianów 2023. - Urzędnicy zamiast poświęcać czas na odpowiedzi dla Nosela, jeszcze efektywniej mogliby np. pozyskiwać środki zewnętrzne. To jest marnowanie pieniędzy podatnika i apeluję, aby Nosel przestał uprawiać politykę epistolarną, a zajął się czymś bardziej konstruktywnym - dodaje Artur Wandycz.
Kamil Nosel przyzwyczaił swoich nielicznych czytelników do trzech rzeczy: kopiowania informacji z portalu Polskiej Agencji Prasowej, pisania paszkwili na Burmistrza Kulczyńskiego i jego współpracowników, a także do ogromnej ilości reklam wyskakujących z każdego zakamarka jego portalu.

Informacja publiczna w cenie reklamy

To właśnie tutaj może być ukryty haczyk. Schowany za dziennikarskim tytułem i pod przykrywką ważnego interesu społecznego Kamil Nosel bez własnych kosztów zatrudnia samorządowych pracowników do udzielania mu odpowiedzi na szereg pytań o to kto, gdzie, kiedy i ile zarobił, bo wie, że temat pieniędzy ma szansę zwiększyć dotychczas prawdopodobnie mizerny ruch na stronie.

- Nie musisz nic robić, aby w wyznaczonym miejscu znajdowała się zawsze aktualna reklama, za której kliknięcie dostajemy pieniądze - czytamy na blogu ITIQ, na którym autor Marcin Miłowski opisuje m. in. zasady zarabiania w Internecie.
Tylko na głównej stronie, której wydawcą jest Kamil Nosel naliczyliśmy około 12 miejsc reklamowych. Oprócz tego po kliknięciu w wybrany artykuł od razu ekran blokuje nam kolejna reklama, w którą musimy kliknąć, aby przejść na wybraną stronę. Tam również czekają na nas reklamy - jedna na stałe w dolnym pasku ekranu i dodatkowo ponad 10 banerów reklamowych pochowanych nawet w treści czytanej informacji. Oprócz tego na portalu możemy znaleźć także tzw. Materiały Partnera, które na pierwszy rzut oka wyglądają jak zwykłe artykuły i doniesienia prasowe, są jednak tekstami sponsorowanymi.

To wszystko prowadzi do jednego wniosku. Kamil Nosel znalazł bardzo łatwy sposób na zarobek. Samorządowi pracownicy, którzy poświęcają godziny swojej pracy na przygotowanie odpowiedzi dla warszawskiego sowizdrzała chcąc nie chcąc przyczyniają się do zwiększenia jego dochodu.
[KN]