Jest poniedziałek, 7. września i 251. dzień roku. Imieniny obchodzą Melchior i Regina. Dzisiaj w kartce z kalendarza swoje miejsce ma ostatni dzień obrony Westerplatte.

Rankiem 7 września niemiecka artyleria rozpoczęła potężną kanonadę. Tego samego dnia na teren walki przybyły niemieckie uzupełnienia - szkolny batalion saperów i oddział policji. Po godzinnym ostrzale do ataku ruszyli saperzy, którzy za pomocą miotaczy ognia podpalili las, a za nimi piechota. Pociski moździerzowe poważnie uszkodziły wartownię nr 2, ale polskie karabiny maszynowe jeszcze raz powstrzymały atakujących.

Był to jednak ostatni wysiłek obronny załogi Westerplatte. Ok. godz. 10:15 mjr Sucharski, który już w poprzednich dniach domagał się kapitulacji, wydał rozkaz poddania się, argumentując to stratami (zginęło co najmniej 20 żołnierzy), beznadziejnym położeniem, wyczerpaniem żołnierzy, fatalnym stanem rannych i przewagą liczebną wroga (Niemcy dysponowali wówczas niemal dwudziestokrotną przewagą liczebną nad siłami obrońców) oraz wobec wypełnienia rozkazu obrony placówki przez jeden dzień. Część obrońców chciała walczyć dalej, ale rozkaz został potwierdzony. Załoga zebrała się przy koszarach, a mjr Sucharski z dwoma żołnierzami udał się do Niemców. Dowódca wojsk niemieckich gen. Friedrich Eberhardt w uznaniu męstwa Polaków pozwolił majorowi przebrać się w mundur galowy oraz zachować szablę.

Obrona Westerplatte miała także, o czym rzadko się wspomina w historiografii, również wymiar żołnierskiego dramatu. Mjr Henryk Sucharski bowiem, po odparciu pierwszych ataków i propagandowym zademonstrowaniu polskich praw do Gdańska, z powodu braku jakichkolwiek nadziei na odsiecz, chciał zakończyć nierówny bój. Mjr Sucharski całkowicie popadł w załamanie nerwowe, kiedy Luftwaffe przeprowadziła nalot na Westerplatte w dniu 2 września w celu złamania morale Polaków. Niewiele brakowało, aby Niemcy osiągnęli wtedy swój cel. Ten trwający 40 minut nalot poważnie nadszarpnął psychikę obrońców. Niektórzy żołnierze porzucili wtedy stanowiska i uciekli, chroniąc się w koszarach. Roztrzęsiony mjr Sucharski nakazał wywiesić białą flagę na znak kapitulacji. Kryzys zażegnał jego energiczny zastępca kpt. Franciszek Dąbrowski - zwolennik kontynuowania obrony do wyczerpania wszelkich możliwości oporu. Rozkazał zdjąć flagę i odizolować mjra Sucharskiego do czasu, aż ten dojdzie do siebie. Dąbrowski przejął dowództwo nad obroną, choć aby uniknąć niepotrzebnego fermentu w szeregach, utrzymywano to w tajemnicy. Prawdopodobnie kilku żołnierzy odmówiło powrotu na pozycje obronne i zostało zastrzelonych za niesubordynację (Niemcy odnaleźli po kapitulacji groby niezidentyfikowanych obrońców). Przeciwnik nie wykorzystał jednak momentu załamania i nie przeprowadził natarcia tuż po nalocie, które mogłoby się zakończyć upadkiem polskiej placówki.
[KN]