W ostatnich dniach ujawniliśmy właściciela strony "Parchów Wioska Nietoperzy", na której przypuszczony został nieudolny atak na Wielki Chocianowski Mecz Charytatywny dla Bruna. Dzisiaj mamy okazję z ogromnym prawdopodobieństwem ujawnić potencjalnego autora kolejnej strony w mediach społecznościowych, która nie przebiera w słowach w atakach na Burmistrza Kulczyńskiego, urzędników tutejszego magistratu, politycznych przeciwników, a nawet dziennikarzy.

Chocianów zdaje się być bardzo zaawansowaną technologicznie gminą, zwłaszcza na płaszczyźnie opozycyjnej. W mediach społecznościowych roi się od stron i profili, które prześcigają się w kontestowaniu rzeczywistości i pomysłów na rozwój Chocianowa, przy jednoczesnym braku własnych konstruktywnych pomysłów. Pomimo, iż politykom opozycji brakuje szczególnego działania na korzyść mieszkańców (próżno szukać spektakularnych sukcesów, próżno szukać realizacji programu wyborczego), nie brakuje im "odwagi" by anonimowo publikować swój żal i hejt.

Nie inaczej jest także na hejterskiej stronie, która powstała 26 listopada 2018, czyli dokładnie trzy tygodnie po drugiej turze wyborów samorządowych. Od tego czasu autor tej strony nie miał odwagi podpisać się z imienia i nazwiska. Nam jednak z dużym prawdopodobieństwem udało się ustalić, kim może być!

Piotrowski i tajemnica korespondencji

Okazuje się, że w jednym z ostatnich wpisów autor ujawnia, że "redaktor naczelny Głos Regionu", legitymuje "się legitymacją nr 001". Co ciekawe jedyną osobą, która wystąpiła o ujawnienie legitymacji prasowej redaktora Głosu Regionu i posiada tego typu wiedzę jest radny Norbert Piotrowski. Oznaczać to może, że osobiście publikuje wpisy na stronie kojarzonej z nazwy z naszą gminą lub robi to ktoś z nim związany na tyle, aby radny podzielił się z nim szczegółami korespondencji, którą sam radny uznał za prywatną.

Norbert Piotrowski ma problem z odpowiadaniem na dziennikarskie pytania, o czym pisaliśmy m.in. "Nie chce powrotu kolei?" oraz "Nie tylko u nas: Piotrowski »nie posiada informacji«". Miał także problem z odpowiedzią na pytania zawarte w mailach, które wysłaliśmy do niego zgodnie z jego własnymi prośbami! Nie miał natomiast problemu z ujawnieniem treści korespondencji, w wymianie której uzyskał wiedzę o numerze legitymacji prasowej, a którą później uznał za prywatną.

Czy można zatem uznać, że radny Piotrowski złamał przepis artykułu 266 paragraf 1 kodeksu karnego? Powołany przepis głosi, że: "Kto, wbrew przepisom ustawy lub przyjętemu na siebie zobowiązaniu, ujawnia lub wykorzystuje informację, z którą zapoznał się w związku z pełnioną funkcją, wykonywaną pracą, działalnością publiczną, społeczną, gospodarczą lub naukową, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".

Opinie prawników będą zapewne rozbieżne, jednak jako, że prokuratury są obecnie przeciążone, to zawiadomienie w tej sprawie raczej się nie pojawi. Niemniej kodeks karny to nie jedyna ustawa, na gruncie której zachowanie radnego budzi wątpliwości.

- Dobra osobiste człowieka, jak w szczególności (…) tajemnica korespondencji (...), pozostają pod ochroną prawa cywilnego niezależnie od ochrony przewidzianej w innych przepisach - czytamy w artykule 23 kodeksu cywilnego.
W tym kontekście ciężko mieć wątpliwości co do cywilno-prawnej odpowiedzialności radnego w związku z ujawnieniem treści prywatnej korespondencji, bez zgody jej nadawcy. To jednak będzie najmniejsze zmartwienie Norberta Piotrowskiego, jeśli okaże się, że to właśnie on jest właścicielem wspomnianej strony.

Czy szykuje się lawina pozwów?

Strona w mediach społecznościowych przez blisko 2,5 roku swojego funkcjonowania stworzyła wiele wpisów, które spotykały się z ogólnym oburzeniem wśród ludzi, w których bezpośrednio uderzały zawarte na niej wpisy. Czy dzisiejsze ujawnienie możliwego związku Norberta Piotrowskiego z tą stroną spowoduje, że posypie się lawina pozwów? Tego wykluczyć nie można.

Można natomiast mieć pewność, że jeśli się one pojawią, to Norbert Piotrowski będzie musiał wytłumaczyć przed sądem czy to on jest autorem wpisów na hejterskiej stronie, a jeśli nie, to komu udostępnił dane służące do powstania wpisu podającego numer legitymacji dziennikarskiej, a co za tym idzie ujawnić autora (lub autorów).