Kampania w sprawie odwołania sołtys Parchowa jest na ostatniej prostej. My postanowiliśmy sprawdzić, co faktycznie może kryć się za zarzutami mieszkańców, które bezpośrednio uderzają w Annę Pichałę. Mieszkańcy podchocianowskiej wsi wypowiadają się chętnie, pod jednym warunkiem - zagwarantowania im anonimowości.

Anna Pichała, sołtys Parchowa, radna Rady Miejskiej w Chocianowie, prezes Klubu Sportowego Victoria Parchów, prezes stowarzyszenia Nasz Parchów w jednej osobie. Dużo tytułów, a do tego dochodzi "hobbystyczne dziennikarstwo", jak śmieją się jej sąsiedzi.

- Wszędzie z tym telefonem biega, nagrywa, chyba film kręci - śmieje się napotkana pani - nic tylko czekać, aż wyskoczy zza drzewa i nam zdjęcie zrobi, albo nas nagra, i do internetów wrzuci.

Jako radna Rady Miejskiej dała się już poznać jako pasjonatka nagrywania swoich przeciwników politycznych. Pomimo licznych próśb przewodniczącego Rady o wyłączenie telefonów komórkowych podczas sesji, radna Pichała nie stosuje się do nich. Szukamy powodów takiego ignorowania. Odnajdujemy je w odpowiedzi na interpelację grupy posłów z 2013 roku, w której ówczesny podsekretarz stanu Przemysław Krzyżanowski zauważył, że "robienie zdjęć lub nagrywanie za pomocą telefonu komórkowego innych (...) wiąże się z niebezpiecznym zjawiskiem, jakim jest cyberbullying - stosowanie przemocy przy użyciu nowych technologii (zastraszanie w sieci). Takie nagrania mogą być umieszczane w Internecie lub rozsyłane za pomocą poczty elektronicznej w celu ośmieszenia i poniżenia danej osoby".

- Była kiedyś taka bajka dla dzieci o słoniu (Słoń Benjamin - przyp. autora), w którym biegała taka dziennikarka i krzyczała "Sensacja!" - przypomina inny z zapytanych przez nas przechodniów - to właśnie tak ją postrzegamy - dodaje - szkoda, że nie znajduje sensacji w prowadzeniu swoich spraw. Pamiętacie tę aferę z pieniędzmi za paliwo do kosiarki? - pyta nas.

Sprawdzamy o co chodzi. Trop kieruje nas do rozliczenia finansowego klubu Victoria Parchów, którego prezesem również jest Anna Pichała. Dzięki internetowej publikacji Artura Wandycza, radnego Rady Miejskiej na jednym z portali społecznościowych dowiadujemy się, że wspomniany klub w 2018 roku, w okresie samorządowej kampanii wyborczej "wydał na paliwo do kosiarki blisko DWA TYSIĄCE ZŁOTYCH" (pisownia oryginalna - przyp. autora). Na załączonym skanie widać pozycję "Paliwo do kosiarki" powielone w okresie od 20 września do 4 listopada aż 16 razy. Łączna kwota wydana przez klub w tym czasie na paliwo to bagatela 2'036,90 zł.

Pokusiliśmy się o sprawdzenie ile w takim razie litrów potrzeba w Parchowie w okresie 46 dni na skoszenie trawy. Przyjęliśmy, że cena paliwa w tamtym czasie (od końca września do początku listopada 2018 roku) wynosiła średnio 5,20 zł za litr. Oznacza to, że na koszenie potrzeba było w Parchowie blisko 400 litrów paliwa. Zakładając, że kosiarka spala średnio 0,8 litra na godzinę, koszenie winno zająć łącznie około 500 godzin. W ciągu 46 dni zużycie takiej ilości paliwa zajęłoby jednej kosiarce blisko (sic!) 11 godzin dziennie.

Jak dobrze pamiętamy, okres między 25 września a 4 listopada 2018 to czas najgorętszej kampanii wyborczej. Dziwnym trafem dwie ostatnie wykazane w tym zestawieniu faktury są właśnie z 4 listopada 2018 roku. Ten dzień był dniem II tury wyborów samorządowych, w których Anna Pichała ubiegała się o fotel burmistrza. Do tematu rozmów z mieszkańcami Parchowa z pewnością powrócimy.
[KN]