Dzisiaj rano opublikowaliśmy artykuł, w którym znalazła się informacja ujawniona przez miesięcznik "Głos Regionu". W niej podane zostało, że ponad setka mieszkańców wsi Parchów złożyło wniosek o odwołanie Anny Pichały z funkcji Sołtysa. Po publikacji tego artykułu, do naszej redakcji spłynęło wiele opinii, które postanowiliśmy zebrać w jedną całość.

Wymiana ciosów w tzw. mowie nienawiści trwa w Chocianowie od dawna. Przez kilkanaście lat obnażali się w taki sposób sympatycy Romana Kowalskiego i Franciszka Skibickiego. W ostatnich wyborach samorządowych, widząc zachowanie Anny Pichały, wyborcy wybrali Tomasza Kulczyńskiego na Burmistrza. Nie pomogło ani to, ani wielokrotnie wyciągnięta przez niego ręka w kierunku opozycji już po wyborach. Opozycja w zamian za to do języka kłótni wprowadziła nową jakość. Tego nie można jej odmówić.

W wielu wypowiedziach Anna Pichała, radna klubu Razem Dla Chocianowa z pasją mówi o języku nienawiści i pogardy używanym przez rządzących. Przytacza najgorsze, jakie przyjdą jej do głowy słowa radnych klubu Tomasz Kulczyński 2018 manipulująć opinią publiczną i nie podając całej prawdy o danej sytuacji. Jednym z takich przypadków jest sprawa Ośrodka Zdrowia w Trzebnicach. Mieszkańcy tej miejscowości są na bieżąco informowani o aktualnym stanie inwestycji i nie mają powodów, by im nie wierzyć. Radna Pichała jednak w najgorętszym okresie, czyli w przeddzień Świąt Bożego Narodzenia postanowiła zorganizować spotkanie w Trzebnicach, na które przyszła jedna osoba. Pomimo tego, zdecydowała narzucić się po raz kolejny – tym razem stająć pod jednym z marketów, by rozdawać paszkwile wydrukowane na kartce.

Czy język ze strony przedstawicieli koalicji rządzącej był zawsze dyplomatyczny? Oczywiście, że często nie był. Czy są w nim docinki, czy nawet niewybredne epitety – z pewnością zdarzało się to nieraz. Czy są z tego dumni? Nie powinni. Wreszcie - czy można symetrycznie potraktować język kłótni ze strony rządzącej koalicji i totalnej opozycji? Takiemu porównaniu sprzeciwia się sama opozycja i nie ma jej się co dziwić. W końcu włożyła dużo wysiłku, by podobnemu językowi nadać nową jakość. I nie chodzi tu o anonimowych hejterów czy peryferyjnych dziennikarzy szukających rozgłosu.

Plan opozycji od początku był prosty. Rozkołysać emocje i czekać na efekty, za które zapłaci przeciwnik. Wymiana na mniej lub bardziej dosadne epitety była uciążliwa i pobudzała emocje, ale tylko do pewnego stopnia. Wartością dodaną w mowie nienawiści opozycyjnych radnych jest wezwanie do czynu. Nie wystarczyło już powiedzieć, że Tomasz Kulczyński jest zły. Trzeba próbować namówić ludzi, by wreszcie ktoś "rzucił kamieniem", potem jakoś się wszystko potoczy. Na całe szczęście wśród mieszkańców Chocianowa nie ma osób, które mogłyby postąpić tak jak to miało miejsce w wielu przypadkach w naszym kraju. Dużo do tego nie trzeba, bo wystarczyłoby, że znalazłby się wierny słuchacz, który bez oporów przyjąłby wezwania do „walki” takich liderów opinii jak wspomniana Anna Pichała czy Piotr Piech.

Za każdym razem opozycja, gdy ktoś ma odmienne zdanie, próbuje zdiagnozować sytuacje w Gminie Chocianów określeniem, które często można porównać do wojny domowej. Można powiedzieć, że to rytoryka wyjęta prosto z rosyjskiej propagandy pokazującej wszystko w systemie zero-jedynkowym. Według niej każde zdarzenie sprowadza sytuację do pokoju lub wojny na śmierć i życie. Podobne obrazowanie pozwala na utrzymanie odbiorcy w ciągłym napięciu i skłania do podejmowania emocjonalnych reakcji. Za efekty zawsze można wystawić oponentowi rachunek z adnotacją: „to oni zaczęli”.