Jak nieoficjalnie ustaliliśmy w dzisiejszym referendum udział wzięło około 8,5 procent wyborców. Oznacza to, że mieszkańcy nie dali się nabrać inicjatorom referendum na ich kłamliwe tezy mające uzasadnić chęć odwołania Burmistrza Tomasza Kulczyńskiego oraz Rady Miejskiej w Chocianowie. Co dalej?

Nie ulega wątpliwości, że mieszkańcy naszej gminy nie dali się nabrać na propagandę hejtu i kłamstw serwowanych im przez kilka ostatnich tygodni przez inicjatorów referendum. Według naszych wstępnych analiz do urn wyborczych poszło dzisiaj zaledwie około 8,5 procent wyborców, a to oznacza, że referendum się nie udało. O komentarz poprosiliśmy Burmistrza Tomasza Kulczyńskiego.

- Jestem dumny z naszych mieszkańców, bo w zdecydowanej większości nie dali się nabrać na kłamstwa na mój temat i liczne manipulacje opozycji. Serdecznie dziękuję, że wybraliście Państwo Rozwój Gminy, a nie jej stagnacje. Przed nami jeszcze półtora roku pracy, dlatego chcę przez ten czas kontynuować rozwój Gminy Chocianów i zaplanowane inwestycje, które mam nadzieję przekonają także tych, którzy dzisiaj dali się okłamać opozycji i hejterom, będę starał się wyprowadzić ich z błędu, co jest jeszcze większą motywacją dla mnie - przekazał nam Burmistrz Tomasz Kulczyński. - Przede wszystkim jednak, tak jak zapowiedziałem, będę dochodził od inicjatorów oddania pieniędzy, które gmina musiała wydać na organizację referendum opartym na kłamstwie i będę tego dochodził w zgodzie z przepisami kodeksu cywilnego. Ponadto mam nadzieje, że radni opozycyjni, którzy chcieli odwołania rady oraz ich samych tj. Piech, Piotrowski i Sobczyszyn zachowają resztki godności i honoru i oddadzą mandaty radnych, skoro chcieli, żeby ich odwołano. Nie widzę podstaw do tego, żeby dalej zasiadali w radzie, powinni zrezygnować i dać pracować innym - dodał włodarz Chocianowa.
Jeśli tak słaby wynik frekwencyjny się potwierdzi, wówczas oznaczać to będzie, że inicjatorom nie udało się przekonać wszystkich, którzy mieliby złożyć podpisy pod inicjatywą referendalną (około 1300 podpisów). Czy ta różnica może oznaczać, że prokuratura uważniej przyjrzy się sprawie, o której informowaliśmy w artykule "Czy przy okazji zbierania podpisów dopuścili się nadużyć? Sprawdzi prokuratura".