Stare powiedzenie "o złodzieju złapanym za rękę krzyczącym, że to nie jego ręka" nasuwa się na myśl po przeczytaniu wpisu radnego Piotrowskiego w mediach społecznościowych. Radny zdaje się nie pamiętać wymienianej z dziennikarzem korespondencji. Zdaje się też nie przyjmować do wiadomości, że jest jedyną osobą, która miała wiedzę na temat numeru legitymacji prasowej dziennikarza. Przyłączył się jednak do apelu "STOP HEJT". Czy koledzy i koleżanki z opozycji posłuchają starszego kolegi?

Chodzi o artykuł "Piotrowski hejtuje czy pomaga?", w którym poinformowaliśmy naszych Czytelników, że radny Piotrowski w prywatnej korespondencji posiadł wiedzę na temat numeru legitymacji prasowej jednego z dziennikarzy. Informacja ta została udostępniona w mediach społecznościowych na jednej z hejterskich stron z nazwy skojarzonych z naszą gminą. Nikt inny oprócz Piotrowskiego nie miał wiedzy na temat numeru tej legitymacji prasowej. Wnioski?

Kogo kryje radny Piotrowski?

Radny w swoim wpisie twierdzi, że "przypisano mu rzeczy, z którymi nie ma do czynienia oraz w których nie brał udziału". Skoro jednak jest jedyną osobą, która za pośrednictwem prywatnej korespondencji posiadła wiedzę o numerze legitymacji, a później ta informacja znalazła się we wpisie na hejterskiej stronie, to komu udostępnił informację?

Prawdą jest, że radny Piotrowski jako jedyny poznał numer legitymacji prasowej w prywatnej korespondencji.

Prawdą jest, że informacja o numerze tej legitymacji prasowej ukazała się później w internetowym wpisie na hejterskiej stronie.

Trudno nie dojść do wniosku, że albo Piotrowski sam jest twórcą treści na wspomnianej stronie, albo przekazał informacje z prywatnej korespondencji komuś, kto tworzy wpisy na tej stronie. Skoro Piotrowski twierdzi, że nie ma nic wspólnego z tworzeniem hejtu, to komu przekazał informację?

Kto jest autorem hejtu?

Radny Piotrowski wyraźnie wskazuje, że "pora powiedzieć STANOWCZE DOŚĆ NISZCZENIU LUDZI za ich poglądy, przekonanie, wiedzę i doświadczenie". Jako redakcja portalu Chocianow.pl apelujemy o przekazanie tego apelu tej samej osobie lub tym samym osobom, które pozyskały od radnego informację o numerze legitymacji, udostępnioną później w mediach społecznościowych.

Warto zauważyć także, że radny Piotrowski bardzo wybiórczo podchodzi do podejmowanych przez siebie apeli. Kiedy hejterzy atakują włodarza, radnych i urzędników - milczy. Kiedy lokalne media usiłują uzyskać od niego odpowiedzi na pytania dotyczące naszej gminy - milczy. Jest jednak bardziej wylewny, gdy można udzielić wywiadu pseudodziennikarzom kontestującym rzeczywistość, albo kiedy prawda okazuje się bolesna, bo na jaw wychodzi jego współpraca z opozycyjnymi trollami.

Co ciekawe pod swoim wpisem (zdjęcie poniżej) dopuszcza do szerzenia kolejnych hejterskich wpisów. Nie usuwa czy choćby nie komentuje ich słowami "pora powiedzieć STANOWCZE DOŚĆ (...)". A szkoda!

Przypomnijmy, że ofiarami ataków wspomnianej strony są nie tylko lokalne media czy urzędnicy tutejszego magistratu, ale także polityczni przeciwnicy Piotrowskiego: radni i burmistrz. Cieszy jednak wniosek Piotrowskiego, że hejtowi trzeba powiedzieć stop. Szkoda, że dopiero wtedy, kiedy jego nazwisko pojawiło się w kontekście znajomości z twórcami hejtu, a nie już wtedy, kiedy hejtowani byli: burmistrz, radni, urzędnicy i dziennikarze. Szkoda też, że w tym wszystkim pomylił prawdę z hejtem.